wtorek, 16 stycznia 2018

Denerwujące sytuację w szkole.

Dzisiaj temat taki trochę z innej beczki, nie z tematyki psychologii a już taki luźniejszy dotyczący Nas, czyli młodzież.

Pomyślcie trochę, czy zdarza Wam się czuć irytację  na to co się dzieje w liceum? Jeśli tak, to zapraszam do przeczytania tego co jest niżej...xd

Tłumaczenie się z wyjść

Znacie to? Chcecie wyjść TYLKO do toalety, a nauczyciel od razu "No, ale przecież jest lekcja! Na przerwie był czas" No więc odpowiadasz grzecznie: "Pani/e profesor/rze kiedy ja muszę w tym momencie" - "Oj tam nie dramatyzuj zaraz będzie przerwa" [za 20 min] To jest okropne! No nie wiem, jakby o zwykłe wyjście do WC trzeba było złożyć podanie z tygodniowym wyprzedzeniem. Oczywiste jest to, że czasem zdarza się, że trzeba wyjść tu i teraz, natychmiast. Jeśli jesteś dziewczyną i boisz się, ze właśnie dostałaś okres. No to jest ważne, żeby potem nie musieć chodzić z czerwoną plamą na tyłku.

"Zdrady" znajomych

Wydawało Ci się, że między Tobą a jakąś dziewczyną z klasy jest ta magiczna nić porozumienie. Już w głowie miałaś ten obraz Was jako dwie wielkie przyjaciółki, a tu...buuum, nić zerwana. Przecież ona była taka fajna, że grono "fajniejszych' zabrało ją od Ciebie. Taa...skądś to znam. Minus dwadzieścia do samooceny.

Wszystko naraz.

Przypomnijcie sobie ten tydzień, miesiąc, gdzie wszystkie kartkówki, sprawdziany były naraz. Kartkówka z chemii, sprawdzian z HiSU, nie wiem no test z matematyki, a to wszystko w piątek. Mało tego nauczyciele, kiedy mówicie, że warto by coś przełożyć, bo w tym dniu, tygodniu już było dużo sprawdzianów wydają się w ogóle nie słuchać. Czy tylko mnie to tak irytuję?

Pozornie zrozumienie nauczycieli.

A więc sprawa ma się tak. Kwestia nauczyciela: "Wiem i rozumiem, że macie już dużo zadane z innych przedmiotów, więc nie zadam wam dużo na następne zajęcia. Tylko strony z ćwicen od 15 - 3. I może do tego jeszcze prezentację. Tylko tyle." Ahaa....poważnie tylko to? Naprawdę, dziękujęmy za wyrozumienie.

Ktoś, kto zawsze chce od ciebie ściągnąć.

 W każdej klasie jest ktoś taki. Jeśli nie jesteś wystarczająco asertywny, to taka osoba będzie do końca szkoły na każdym sprawdzianie: "Ejj...tyyy...co masz w drugim...?" Na dodatek jak się pomylisz, to będzie na ciebie i usłyszysz pretensję.

Zbiorowa odpowiedzialność.

Już mieliście jechać na wycieczkę. Fantastycznie, wszyscy się przygotowali, kasa odłożona...i po wycieczce. Czemu? Bo ktoś mądry wpadł na genialny pomysł dopisać parę ocen w dzienniku. Nikt się nie przyzna. Zgodnie z zasadą "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" karę poniosą wszyscy. Wkurzające? Do granic możliwości!


A wy? Macie takie sytuacje, które Was irytują bądź wkurzają w LO??





niedziela, 14 stycznia 2018

Zaburzenie osobowości - BORDERLINE

Witajcie Kochani,

dzisiaj chciałabym przybliżyć trochę temat Zaburzeń Osobowości, a dokładniej BORDERLINE.  Czym jest ta osobowość? W dokładnym tłumaczeniu jest to „osobowość z pogranicza”. Zaburzenie to możemy określić jako ogólnie panujący chaos w głowie i emocjach. Nazwa "osobowość z pogranicza pochodzi stąd, że osoba cierpiąca na to zaburzenie ma ciągle huśtawki nastrojów, jest niestabilna emocjonalnie. Ludzie z tą osobowością przechodzą często przez istne piekło w swoim życiu. Nasza osobowość jest pewnym sposobem postrzegania świata, przetwarzania rzeczywistości, bycia w relacjach. To taki architekt, który pozwala przewidzieć, jak ktoś w danej sytuacji się zachowa. Osobowość borderline to zaburzenie, które zaczyna się jeszcze jak jest się dzieckiem, ale często nie jest w całości ujawnione aż do wieku dorosłego. Do końca dalej nie rozumiemy co jest przyczyną zaburzenia borderline, ale autorytety medyczne twierdzą, że jest to wynik nierównowagi chemicznej w mózgu. To związki chemiczne, czyli neuroprzekaźniki pomagają nam  zachować równowagę w nastroju, równowagę genetyczną i wpływu środowiska. Zaburzenie borderline częściej zdarza się w rodzinach, w których występuje bądź występowała już ta choroba. Zaobserwowano również, że ludzie z tym zaburzeniem często doświadczyli poważnej traumy we wczesnym dzieciństwie.

Trauma może mieć podłoże fizycznej, seksualnej lub emocjonalnej przemocy, jak również może być spowodowana odrzuceniem lub stresującą albo niepokojącą obojętnością ze strony rodzica. Osobowość borderline oznacza kłopot. Dominującymi cechami osób z borderline są niestabilność i chaos. Cierpiący na zaburzenie borderline wykazują niestabilność emocjonalną, impulsywność, mają niejasny lub zaburzony obraz samego siebie, problemy z kontrolowaniem gniewu, silne uczucie odrzucenia, często samookaleczenia. Zmagają się również emocjonalnie z depresją, zaburzeniami jedzenia, i/lub nadużywają substancji psychoaktywnych. Dotknięci tym zaburzeniem często tną się lub podpalają.

Osobowość z pogranicza wiąże się z brakiem stabilności postrzegania siebie – w jednej chwili wysoka samoocena może zmienić się w poczucie własnej beznadziejności lub w poczucie bycia osobą złą, nieprzyjemną, niesympatyczną. Kluczowym elementem osobowości z pogranicza jest emocjonalna niestabilność. Emocje osób z borderline można by opisać jako balansowanie na linie lub życie na ostrzu noża. Dobre samopoczucie w ciągu zaledwie kilku minut może przejść w stan silnego przygnębienia. Osobowość z pogranicza jest łączona z uczuciami silnego gniewu lub wewnętrznej pustki.


Leczenie zaburzenia borderline polega na odpowiednim dobraniu farmaceutyków i psychoterapii, może się zdarzyć, że w niektórych przypadkach konieczna będzie hospitalizacja. Często pacjenci z osobowością borderline, nie mogąc znieść bólu emocjonalnego zadają sobie ból fizyczny, jest to też dla nich sposób, by „poczuć cokolwiek”. Podstawą życia z borderline jest postawa otwarta wobec lekarzy i ludzi wyciągających pomocną dłoń.

Bardzo ważne może się tu okazać wsparcie najbliższych i przyjaciół, a także rozwijanie swoich pasji i zainteresowań. Wymienione czynności są najlepszymi sposobami na pokonanie własnych wewnętrznych demonów i uwolnienie się od piekła borderline

niedziela, 9 kwietnia 2017

Trochę o depresji...Część 3 Co mówić, a czego nie osobom chorym?

Trochę to smutne, że nadal osobie cierpiącej na depresję, po tylu kampaniach społecznych, książkach, akcjach a przede wszystkim do dostępie do informacji (internetu). Niektórzy potrafią rzucić w twarz: "Weź się w końcu w garść i rusz się wreszcie z tego łóżka". 

Chory/a budzi się często z nieokreślonym ciężarem w klatce piersiowej. Dziwnym lękiem, a każdy kolejny dzień jest wyzwaniem (możemy to porównać ze zdobyciem szczytu Mount Everest bez przygotowania, czyli praktycznie niewykonalne). Ignorancja społeczeństwa tylko utrudnia tą wspinaczkę. Zatem dzisiaj powiem (a raczej napiszę xD) czego pod żadnym pozorem nie mówić, bo nie jest to ani miłe, ani pomocne i może narobić więcej szkód niż pożytku. Jako, że sama zmagam się z tą poważna chorobą, postaram się Wam przybliżyć jak to może zabrzmieć w głowie chorego. 

NIE MÓW: Przecież masz takie wspaniałe życie i tyle rzeczy, z które możesz być wdzięczny"
   Uwierzcie mi na słowo, ale osoba cierpiąca na depresję spędza na prawdę dużo czasu, szukając byle czego, co mogłoby ich rozweselić, co mogłoby dać choć odrobinę nadziei, że jutro będzie choć ciut lepiej. Więc gdy powiesz komuś, że powinien być wdzięczny, poczuje jeszcze większe poczucie winy, a jego głowie pojawi się myśl "widocznie za słabo się staram". W depresji, podobnie jak w innych zaburzeniach poczucie winy towarzyszą na każdym kroku. To czego możesz być w 100 % pewien: chory z całych sił pragnie, by było lepiej. 

MOŻESZ POWIEDZIEĆ: Doceniam Cię
   Nie chciałbyś wiedzieć, że jesteś wystarczająco dobry, taki, jaki jesteś i ktoś widzi twoje starania?? No właśnie.

NIE MÓW: Może spróbuj medytacji. 
   Myślę, że cierpiący zapewne już tego próbował, bo szukając dla siebie ratunku, próbuje wszystkiego. 

W ZAMIAN ZAPYTAJ: Co Cię odpręża.
    Jednym przynosi ulgę np. modlitwa, spacer, innym czytanie, a jeszcze innym gorąca kąpiel..itd. Zapytaj. Nie narzucaj, że coś powinnien zrobić, a czegoś nie. Ty też pewnie nie lubisz, gdy ktoś Ci coś narzuca.

NIE MÓW: "Nie możesz być po prostu szczęśliwy?" 
     Mówiąc coś pokazujesz, że ktoś to cierpi jest kwestą jego złej czy dobrej woli. Nikt nie chce cierpieć, i za wszelką cenę chce być szczęśliwy. Powiedz czy Ty, gdy masz zły nastrój i nie masz ochoty z nikim rozmawiać, czy potrafisz wtedy na zawołanie być szczęśliwy?

ZAPYTAJ: „Co mogę zrobić, by pomóc Ci poczuć się szczęśliwszym?” Takie słowa dają dużo siły do tego, by może spróbować zrobić jeszcze jeden krok w przód, gdy gdzieś utkniemy w miejscu. Komunikujesz w ten sposób, że jesteś, że wspierasz, że chętnie pomożesz, ale nie będziesz naciskał i do niczego zmuszał. Po prostu będziesz i jeśli zajdzie taka potrzeba – okażesz wsparcie, a to dla osoby w depresji jest bardzo ważne.

NIE MÓW: To wszystko jest w Twojej głowie” No, a gdzie ma być? Tak, to zaburzenie psychiczne, ale takie zdanie sugeruje, że Twoim zdaniem chory coś wymyśla i powinien po prostu porzucić swoje irracjonalne myśli. To trywializuje emocje, przeżycia i potrafi wpędzić w duże poczucie winy. Przemyśl to sobie zanim wypowiesz cokolwiek takiego.

POWIEDZ: „Zróbmy coś fajnego” Gdy trudno jest choremu uciec od swoich myśli, które przysparzają mu jedynie cierpienia, czasem warto spróbować zaproponować mu oderwanie się od nich. Może to być spacer do parku, wizyta w księgarni, odcinek serialu, cokolwiek co przyjdzie Ci do głowy i co lubi robić Twój bliski. Pomoże to odepchnąć choćby na chwilę negatywne myśli i odprężyć się na jakiś czas.


Jak na pewne rady i próby pocieszenia reagowała moja głowa??


„Będzie dobrze.” Nie. Czy Ty w ogóle wiesz co mówisz? Słyszysz siebie? Serio? Jesteś naiwny, żal mi cię. Nigdy nie było dobrze, nie jest i nie będzie. Kompletnie mnie nie rozumiesz, nie starasz się nawet, nie obchodzę cię. Masz mnie gdzieś. Za to cię szczerze nienawidzę. Mam dość. Jestem dziwna, brzydzę się sobą. To ja doprowadziłam siebie do takiego stanu. Wszystko co złego stało się w moim życiu to moja wina! Tak, wiem o tym!

„Będzie dobrze” sprawiało, że czułam się jeszcze bardziej niezrozumiana i pogrążałam się w negatywnych myślach. Obwiniałam się o wszystko. Odsuwało wszystko w bliżej nieokreśloną przyszłość, która była dla mnie  nawet trudna do wyobrażenia. Przytłaczająca. Tak odległa, nieosiągalna. Potrzebowałam uwagi, ciepła, akceptacji, zrozumienia właśnie w tamtym momencie. A zazwyczaj tego nie było. 

„Spróbuj nie być taka smutna. Uśmiechnij się!” Nie potrafię!! Tak trudno to zrozumieć? Nie będę przecież głupkowato się uśmiechać jak idiotka. Nie zamierzam dłużej udawać silnej, nie wstanę jutro z łóżka przez cały dzień, zobaczysz! Nie będę myć okien u siebie w pokoju, mają być ohydne i zasyfione jak moja dusza. I nie zjem śniadania. Obiadu też.

Nie bycie smutną było dla mnie wręcz niewykonalne. Potrzebowałam aby ktoś zaakceptował mój stan i nie porównywał swoich doświadczeń z moimi. Brakowało mi zrozumienia. Chciałam wiedzieć, że nie zostanę sama. Nawet jeżeli ktoś nie jest w stanie udźwignąć całego mojego bólu, to nie zostawi mnie. Pragnęłam być ważna i kochana mimo tego, przez co przechodziłam.

„Dzieci w Afryce mają gorzej.” Wiem, przepraszam. Jestem beznadziejna, głupia, zła. Zawiodłam wszystkich. Wszędzie wokół jest cierpienie, nie mam gdzie się przed nim schronić. Świat jest okrutny, brutalny,  jestem taka bezsilna. Nie potrafię nawet zapanować nad sobą. Nie zasługuję na życie.

To zdanie mnie przytłaczało i wzbudzało poczucie winy. Sprawiało, że traciłam całkowicie nadzieję, że kiedykolwiek będzie lepiej. Czułam się samotna, słaba i zagrożona. Często zaczynałam myśleć o samobójstwie, marzyłam o lepszym świecie w którym wszyscy byliby szczęśliwi, a ja bezpieczna.

sobota, 21 maja 2016

Fałszywy przyjaciel - jak go rozpoznać? Konsekwencje takiej znajomości.

Hej.
Dzisiaj porozmawiamy sobie o pseudo-przyjaciołach. Toksyczne znajomości zdarzają się na każdej płaszczyźnie. Na pewno większości przynajmniej raz też. Czasami nie wiemy dokładnie, dlaczego osoba, którą darzymy dużym zaufaniem, jest jednocześnie tą, która wzbudza wiele negatywnych emocji i niepokoju. Może nasza obecna przyjaciółka mydlI nam oczy kłamstwami, które tak świetnie mają dopracowane i zawsze wiedzą, kiedy i co w danej chwili odpowiedzieć. Na pewno każdego z nas to zastanawia. Czasami trzeba nam dużo czasu, by to zrozumieć. Pewne sytuacje sprawiają, że zauważamy kto się naprawdę dla nas liczy. Fałszywy przyjaciel nie zawsze jest łatwy do zdemaskowania. Czasem potrzeba na to więcej czasu, w niektórych przypadkach może nawet zdajemy sobie z tego sprawę. Tylko, że zależy nam na tej "znajomości" nie chcąc stracić danej osoby i  albo wypieramy z siebie, że ta osoba nie jest w stosunku do nas do końca fair, albo żyjemy złudną nadzieją, że ta osoba się zmieni. {zaczynam tracić wiarę w to, że ludzie się zmieniają}. Postaram się Wam przybliżyć jak takiego (nie)przyjaciela zdemaskować, zanim zdąży nam zrobić cholerną przykrość, bo nikt nie jest wart tego, żeby przez niego cierpieć. . (jeśli nie chcesz czytać mojego wywodu, to przejdź do meritum tekstu). Sama się tego nauczyłam, przez większość czasu byłam cicha, nieśmiała, wrażliwa, bardzo łatwo było mnie zranić. A zwłaszcza osoba, na której mi cholernie zależało i którą traktowałam jak swojego przyjaciela, a ona potraktowała mnie jak potraktowała. Z dnia na dzień stała się wredna, chamska, oschła, No po prostu mnie traktuje jak taką...zabawkę bez uczuć, którą można wyrzucić i się za to nie obrazi, bo przecież nie czuje. Bardzo mnie to zabolało, ale ile musiałam przecierpieć, żeby to zrozumieć {prawe 3 lata}.  Na własne życzenie zresztą. Ale teraz otworzyłam oczy, przekonałam się co ta osoba o mnie myśli. I postanowiłam sobie, że od dzisiaj dosyć też nieśmiałej, nie potrafiącej się odgryźć, delikatnej i bezbronnej dziewczynki. Nie będę cierpieć z powodu innych, bo do jasnej cholery nikt nie ma prawa Cię poniżać bez twojej zgody!!! Więc Ty tam, tak Ty nie pozwól, żeby ktoś Cię zranił i żebyś musiał przez niego cierpieć, bo nikt nie jest wart Twoich łez, a zwłaszcza osoby, które się tylko podają za twoich przyjaciół. I jesteś mu tylko potrzebny jak coś chce. ZAPAMIĘTAJ! To Ty jesteś ważny. Nikt nie ma prawa Cię ranić!!!!



      Kardynał Richelieu powiedział kiedyś takie słowa: "Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam". Richelieu doskonale wiedział jak szkodliwi dla nas są fałszywi przyjaciele - działają na nasza niekorzyść. 



Każdy z nas potrzebuje przyjaciół..to jest pewne. Ludzie szukają "bratniej duszy", chcę mieć "przyjaciela od serce", człowieka, z którym mógłby porozmawiać na każdy temat, wyżalić się ze swoich trosk, przed którym nie musi sie wstydzić swoich łez, wad ani słabości. Prawdziwi przyjaciele często rozumieją się bez słów, lubią spędzać ze sobą wolny czas, inspirują się wzajemnie do nowych działań, czerpią radość ze wspólnie przeżytych chwil, akceptują siebie nawzajem w stu procentach bez względu na decyzje, wybory, sukcesy czy porażki. Potrafią też konstruktywnie skrytykować. Czasem jednak okazuje się, że osoba, którą mieliśmy za swojego przyjaciela tak na prawdę nim nie jest. Jak rozpoznać, że coś jest nie tak??


  • Wszystko ściśle tajne – ten typ fałszywej przyjaźni polega na tym, że jedna strona nie mówi nic na swój temat i strzeże własnej prywatności jak lwica, ale pragnie mieć kontrolę i władzę oraz wpływ na decyzje przyjaciela, wypytując go o wszystko z życia osobistego. Wiedząc więcej na temat swojej kumpelki, zna jej słabości i może wykorzystać je w najmniej spodziewanej chwili, by „wbić szpilę” i zadać ból. 
  •  Spotkanie z toksyczną przyjaciółką powoduje spadek entuzjazmu, samopoczucia i chęci do życia. Zamiast tryskać energią i humorem, opadasz z sił, czujesz się rozdrażniona i bardziej zestresowana, nie masz wigoru ani werwy do działania.
  • Konkurowanie z przyjaciółką – pseudo-przyjaźń staje się swoistą wojną podjazdową, ciągłą rywalizacją i chęcią udowodnienia swojej przewagi w różnych dziedzinach życia.
  • Brak dyskrecji – fałszywa przyjaciółka nie odmówi sobie przyjemności wyjawienia najbardziej intymnego czy wstydliwego sekretu z twojego życia, mimo zapewnień o dochowaniu tajemnicy. Jak wówczas mówić o poczuciu bezpieczeństwa i zaufaniu? 
  • Bezpodstawna krytyka, fabrykowanie faktów i obgadywanie za plecami – wszystko po to, by dokonać deprecjacji przyjaciółki i pokazać jej osobę w gorszym świetle.


Fałszywa przyjaźń to taka, gdzie dana osoba wmawia Ci, że możesz się jej ze wszystkiego zwierzyć, bo nikomu tego nie powtórzy, a na drugi dzień i tak język będzie ją swędział, więc wygada o tym każdemu. W fałszywej przyjaźni zazwyczaj korzysta tylko jedna strona, bo ma przecież z Ciebie same korzyści. To Ty wysłuchujesz, co ma do powiedzenia, to Ty słuchasz, tego co ma do powiedzenia, to Ty zapraszasz ją na zakupy, ale gdy Ty potrzebujesz się wygadać, wyżalić lub po prostu gdzieś wyjść, wtedy Twoja fałszywa przyjaciółka mówi Ci, że nie ma czasu, że jest zajęta lub wymyśla inne wszelkiego rodzaju  preteksty, aby się wymigać. Taka osoba zazwyczaj jest zakochana w sobie, widzi tylko czubek własnego nosa; godzinami może przechwalać się swoimi osiągnięciami, ile schudła, kto ile razy powiedział jej komplement itd. Gdy coś jej/mu będzie w Tobie przeszkadzać po prostu znajdzie sobie inną przyjaciółkę, którą na pewno tak samo jak Ciebie będzie okłamywać i wykorzystywać. Potraktuje Cię jak maskotkę, którą w każdej chwili może wyrzucić do kosza. 
Taka znajomość nie ma sensu, nie trać na nią czasu i swoich nerwów, trzeba ją jak najszybciej zakończyć, zanim Twój/a fałszywa przyjaciółka  wymyśli plan jak Cię zniszczyć i w jaki sposób spowodować, by wszyscy się od Ciebie odwrócili. 

Konsekwencjami toksycznej przyjaźni to często skrzywdzenie, łzy, szok, rozczarowanie i poczucie krzywdy, a nawet poczucie winy (nasz organizm funkcjonuje w taki sposób, że szukamy niesłusznie winy w sobie, a to jest całkiem bezpodstawne) „Jak mogłam dać się tak łatwo oszukać? Dlaczego byłam taka ślepa? Przecież mi mówili, że ona mnie tak traktuje, a ja nie chciałam tego zauważyć? A teraz cierpię dwa razy bardziej.". Pseudo-przyjaciółki funkcjonują na zasadzie jak by to powiedzieć....można je w sumie porównać do takich jadowitych meduz albo wysysających energię bluszczy. Zapewniają o swoim wsparciu, chęci pomocy, szczerości i dobroci, przez co usypia Twoją  czujność. Ich motywacja do zadania Ci cierpienia w najmniej oczekiwanym momencie wynika najczęściej z niskiej samooceny i poczucia niższości (one są po prostu zazdrosne, choćby o nowy telefon, czy większy szacunek nauczyciela i jego sympatia). Toksyczna przyjaciółka to często osoba niedowartościowana, przekonana o byciu gorszą, która nie potrafi zaakceptować swoich słabości, wad i porażek.  Każdy Twój sukces , zamiast cieszyć, stanowi źródło złości, nienawiści, zazdrości i smutku, kolejnego powodu, aby móc się na Tobie wyżyć i wbić Ci nóż w serce. Twoje osiągnięcia to dla niej porażka. Ona NIE jest skłonna do pomocy, a jeśli już Cię w czymś wspiera to zwykle po to, by samej poczuć się lepiej. . Gdy domyślisz się jej złych intencji często reaguje lękiem, złością i nawet agresją.


Nie wiesz jak bronić się przed fałszywą przyjaźnią? Jeśli zależy ci na relacji z daną koleżanką myślę, że najlepsza będzie szczera rozmowa o Twoich i jej uczuciach, potrzebach, granicach, których nie wolno przekraczać. Jasne reguły gry. Jeśli jednak toksyczność zatruła już od dawna wasz układ, jeśli to już się powtarza, jeśli już nie raz z nią rozmawiałaś i ona udawała, że coś zrozumiała, a po czasie po raz kolejny raz Cię zraniła, może zastanów się, czy warto inwestować w taką przyjaźń, która rani i wyniszcza. Zamiast cieszyć – dostarcza bólu, zamiast wspierać – rzuca kłody pod nogi. Może lepiej wybaczyć i rozstać się bez żalu?


ZASTANÓW SIĘ CO JEST DLA CIEBIE NAJLEPSZE!  DECYZJA NALEŻY DO CIEBIE! 


poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Trochę o depresji... Część 2

Witaj!

Cieszę się, że trafiłaś na tego bloga i ten post. Jeśli nie czytałaś pierwszej części to kliknij tutaj :)

Tak jak Wam mówiłam to jest druga część wpisu o depresji u młodzieży, w poprzedniej części pisałam o tym jak się objawia to zaburzenie, jakie są rodzaje depresji i jak wygląda życie człowieka chorego na depresję. A dzisiaj powiem o tym co może powodować depresję i jak pomóc osobom chorym na depresję. Zapraszam do czytania ;)
_________________________________________________________________________________

PRZYCZYNY:


Ryzyko depresji dotyczy w jednakowym stopniu chłopców i dziewcząt. Kiedy jednak wchodzą oni w wiek dojrzewania, prawdopodobieństwo to szybko podwaja się u dziewcząt – i tak już pozostaje aż do średnich lat dorosłości. 
Jak sugerują badania, na zwiększenie ryzyka depresji u nastolatek mogą wpłynąć różnie czynniki: genetyczne, hormonalne, psychologiczne i społeczne. Szczególnie ważną rolę odrywa czynnik genetyczny, ponieważ depresja obejmuje często dzieci rodziców, którzy w ich wieku sami na nią cierpieli. 
Szczególne zagrożenie depresją dotyczy nastolatków, które:

  • przeżywają silny stres,
  • doświadczyły przemocy, wykorzystywania lub zaniedbania emocjonalnego,
  • przeżyły śmierć któregoś z rodziców lub innej bliskiej osoby,
  • przeżyły rozstanie z kimś ważnym w ich życiu,
  • cierpią na przewlekłą chorobę, np. cukrzycę,
  • mają za sobą inne traumatyczne przeżycia,
  • przejawiają zaburzone zachowania lub mają trudności w nauce.


Leczenie:

Farmakologia:

Leki przeciwdepresyjne zapisuje się tylko wtedy, gdy jest to konieczne, młody pacjent ma silne lęki, myśli samobójcze czy duże nasilenie objawów depresyjnych, indywidualnie dostosowując lek i dawkę. Trzeba przy tym zachować niezwykłą ostrożność. Środki przeciwdepresyjne najpierw powodują wzrost aktywności, potem łagodzą lęki i poprawiają nastrój. Może to być niebezpieczne, bo zanim dojdzie do równowagi emocjonalnej, młody człowiek dostaje napędu, który może go pchać w stronę samobójstwa. Lek powinien być zawsze podawany przez rodziców i chroniony przed dzieckiem, które – głównie na początku kuracji – musi być pod czujną opieką rodziny. W ciężkich przypadkach konieczny jest pobyt w szpitalu.

Czy potrzebna jest psychoterapia??

Odpowiedź na to pytanie brzmi: TAK! Depresja reaktywa, to taka która pojawia się zwykle pod wpływem jakiś trudnych, traumatycznych wydarzeń, w tym rodzaju podstawową metodą leczenia jest właśnie terapia. Kiedy odczuwamy żal, ból, gniew, stratę leki tylko niepotrzebnie stłumią te uczucia. Zdecydowanie lepiej jest przeżyć je, przy wsparciu np. psychologa czy też bliskich. Terapia wspomagająca leczenie depresji farmaceutykami potrzebna jest także osobom cierpiącym na głęboką endogenną depresję. Praca nad sobą i swymi emocjami oraz wsparcie przedłuża okresy remisji choroby, kiedy chorzy czują się dobrze i mogą normalnie funkcjonować. Uczy także jak dostrzegać symptomy nawrotu depresji i w porę zareagować zgłaszając się do lekarza.

Pamiętaj, że najlepsze jest połączenie tych dwóch metod, czyli i farmakoterapia i psychoterapia, ponieważ same leki wiele nie dadzą. Terapia bardzo dużo daje, jej celem jest modyfikowanie błędnych skojarzeń i niewłaściwych torów naszego myślenia. Cierpiący na depresję musi wyrobić w sobie inny sposób postrzegania i analizy świata. Leki też dużo dają, bo dzięki nim ma się trochę więcej energii, z czasem wstawanie rano z łóżka już nie jest rzeczą niewykonalną, z trudnością, ale da się to zrobić, a później już tylko minimalna blokada w nas jest. Sama po sobie mogę powiedzieć, że połączenie tych dwóch metod leczenia jest sto razy skuteczniejsze. Uczęszczam i na terapię i zażywam leki. Co prawda nie jest łatwo się z tej strasznej choroby wykaraskać, bo jeśli już nas złapię w swoje sidła, to nie chce puścić. Ale malutkimi kroczkami wychodzę na prostą, robię co raz większe postępy, w stronę światła. I wiem, że jeśli już widzicie, że coś niepokojącego się z Wami dzieje nie zwlekajcie z powiedzeniem o tym swoim rodzicom. Ja zrobiłam ten głupi błąd, że najpierw pół roku ukrywałam, że cokolwiek się ze mną dzieję uważając, że sama sobie z tym poradzę. Teraz z perspektywy czasu wiem, że to był najgorszy wybór jakiego mogłam dokonać. Nie popełnijcie takiego samego jak ja.

O czym pamiętać, żeby samemu nie wpaść w depresję??

Nawet małe problemy mogą okazać się bardzo skomplikowanie i niszczące, gdy żyjesz w otoczeniu osoby cierpiącej na depresję. To prawdziwy test cierpliwości. Jak ja byłam w totalnym załamaniu, że kompletnie się odcięłam się od bliskich, a przynajmniej pragnęłam się odciąć, ale oni mi nie dawali, a ja chciałam tylko spokoju, a nie litości. Wiem, jak trudne do zniesienia było moje zachowanie dla nich i zapewne nie raz zastanawiali się czy po prostu wyrzucić, ale tego nie zrobili i za to jestem im mega wdzięczna, bo może im tego nie mówiłam, ale oni mi pomogli choć trochę mnie podciągnąć do góry i gdyby mnie zostawili w tamtym momencie to nie poradziłabym sobie i aż boję się pomyśleć do czego mogłoby dojść.
Nie powinniśmy także zadawać sobie pytań typu: "Dlaczego nas to spotkało". Wiem, że to trudne do zrozumienia. Depresja jest chorobą ciężką i wymaga naprawdę ogromu siły, by udało się chorego delikwenta wyrwać ze szponów czarnej dziury, która jest dla niego codziennością.  Dlatego postaram Wam się przedstawić o czym powinieneś pamiętać, gdy ktoś z Waszych bliskich cierpi na tę chorobę.

1. Po pierwsze nie oczekujcie, że chory na depresję któregoś dnia się obudzi i wszystko wróci do normy. To nie do końca tak działa. Nie oczekuj, że jeden wesoły dzień, sprawi, że wszystko co złe zniknie. Walka z depresją (wspólna) to ciągłe wsparcie. Zdaję sobie sprawę, że to może być przytłaczające, dlatego musisz zadbać też o siebie.

2. Musisz mieć niezwykłą cierpliwość...tak, tak wiem za raz ktoś mi powie, ze to tylko święty może. Spokojnie, Ty też masz tą cierpliwość s sobie. Tylko musisz w to uwierzyć, no bo ja Ty nie będziesz wierzyć w siebie, no to jak ma ktoś inny w siebie uwierzyć. ;) Po co ta cierpliwość? A no po to bo gdy najdzie taki tydzień, a może i nawet miesiąc, że po raz enty będziesz powtarzać osobie chorej, że go kochasz lubisz...itp., takiego jakim jest, nawet z chorobą. To on i tak będzie miał jakieś wątpliwości, a Ty po raz enty, mu będziesz od początku tłumaczyć od nowa...i od nowa, że jego wątpliwości są nie potrzebne. Także tego, w takich przypadkach cierpliwość Ci się na pewno przyda, ale opłaci Ci się to, gdy zobaczysz jego szczery uśmiech.

3. Jesteśmy tylko ludźmi i jak każdy człowiek, mamy moment, że już nie możemy wytrzymać napięcia i coś w nas pęka. W Tobie zapewne też coś pęknie. To jest normalne. Nie czuj się winny za to. To trudne żyć z kimś kto ma depresję. Dlatego brawa dla wszystkich za miłość, cierpliwość, a przede wszystkim siłę. A frustrację spróbuj rozładować, w jakiś sposób, który Ci służy, żebyś miał motywację do pomocy znowu.

4. W trakcie trwania choroby, nie raz zdarzy się tak, że Twój bliski raz odepchnię Cię lub wręcz przeciwnie nie powoli Ci go zostawić nawet na moment. Będzie tak, że będziesz miała wrażenie, jakby go nie było. Dobrze, byś umiał odpuścić, gdy akurat chce pobyć chwilę sam, ale też zadzwonić po znajomych, gdy akurat ma kaprys i chce towarzystwa. Bądź dla niego, takim swego rodzaju balansem. Ale nie zapominaj też o sobie. Uważaj, też co mówisz i robisz, gdyż niektóre Twoje zachowania mogą tylko pogłębić stan w jakim się znajduje.

_______________________________________________________________

Okey...

to tyle, jeśli chodzi o ten wpis. W serii "Trochę o depresji..." mam w planach wpis na temat tego co mówić, a czego się wystrzegać w komunikacji z chorym na depresję, a wynika to z tego, ze zauważyłam, że wiele ludzi ma tendencje do dawania rad typu: "Weź się w garść", a takie rady nie zadziałają tak jak byśmy chcieli, a wprowadzą chorego w jeszcze większe poczucie winy.













sobota, 23 kwietnia 2016

Aborcja to MORDERSTWO!!! //Trochę o abrocji...

Cześć Kochani!

         Dzisiaj chciałabym poruszyć dosyć poważny temat, o którym ostatnio zrobiło się dość głośno, a mianowicie kwestia aborcji, po tym jak powstała inicjatywa obywatelska Fundacji Pro Life , która zaproponowała zmianę ustawy na temat aborcji, w świecie mediów i nie tylko....zawrzało. Owa propozycja ustawy przedstawia całkowity zakaz aborcji w Polsce. Przypomnijmy sobie, w jakich przypadkach obecna ustawa zezwala na wykonanie aborcji ( są to trzy przypadki): 

1.Ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej. 

2. Jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

3. Ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego – gwałtu.

Autorzy projektu propozycji nowej ustawy zakładają jeden wyjątek dopuszczający usunięcie płodu – bezpośrednie niebezpieczeństwo dla życia matki.

W innych przypadkach proponują, aby za przerywanie ciąży groziło od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. A dla osoby działającej nieumyślnie do 3 lat. Karze podlegałaby matka, choć sąd mógłby zastosować złagodzenie lub odstąpienie od sankcji. Karane byłyby przede wszystkim osoby dokonujące aborcji oraz pośrednicy.

[między nami jestem ZA, jeśli chodzi o projekt tej ustawy, a jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, to zapraszam do czytania dalej ;) ]
________________________________________________________________________________

Oto moje zdanie.....
 
 Każde życie jest święte! Jest to prawda niepodważalna, a prawdy podważyć nie można, bez znaczenia na jaki temat ona jest. A to prawdą jest. Prawdą wynikającą z prawa moralnego, które każdy człowiek ma zakodowane w swoim sumieniu. Każda próba obalenia tego faktu jest manipulacją, a przede wszystkim kłamstwem.

Bezbronna istota, która nie ma drogi ucieczki jest zabijana w bestialski sposób i jest to dopuszczalne wg tych, co bronią zawzięcie godności człowieka (według nich godności człowieka). Jako argumenty podają prawo do decydowania o samej sobie, czyli matka niech decyduje o swoim ciele.

Obecna ustawa tak jak pisałam trochę wyżej zezwala na aborcję w trzech przypadkach:

1. WSKAZANIA MEDYCZNE

Życie matki jest ważniejsze niż życie dziecka? Oba życia mają tę samą wartość. Ratować życie matki, ale i ratować życie dziecka.
Przepraszam bardzo, ale co to znaczy "wrodzone wady ciężkie"???!!! A co to chory człowiek, to już nie ma prawa do życie? Ma takie samo jak zdrowy, bo też jest człowiekiem! Ale nie w Polsce można bezkarnie zabić nienarodzone dziecko, jeśli jest chore (dajmy na to, że na przykład) ma Zespół Downa. Nie daj Boże, jeśli się to nie zmieni, to dojdzie do tego, że w imię "poszanowania" i "zlitowania" dorosłych, którzy mają Zespół Downa też będzie można wybić! [przepraszam, może za bardzo się uniosłam, ale to jest tylko moje zdanie]


2. WYNIK GWAŁTU CZY KAZIRODZTWA

W tej kwestii tylko jedno mnie zastanawia. Czy to dziecko jest winne temu, że zostało poczęte w taki sposób? No bo mi się wydaje, że NIE. Niech ktoś mi da chociaż dwa argumenty, które wyjaśnią Dlaczego mamy skazywać na śmierć zdrowie dziecko tylko dlatego, że zostało poczęte w wyniku gwałtu? Czy ono nie ma prawa do życia? Jeśli już matka nie będzie chciała tego dziecka wychowywać, przecież może je po porodzie oddać do adopcji, a nie ZABIĆ!!! To samo dotyczy kazirodztwa ( owszem jest to okropna sprawa) jednak uważam, że to dziecko - podobnie jak w przypadku gwałtu ma prawo do życia, bo nie jest temu winne!

3. Jeszcze innym powodem dla, których matki decydują się na aborcje ( lecz już niekoniecznie zgodnymi z prawem, ale jednak takie powody też są]  POWODY OSOBISTE

Po prostu najbardziej kuriozalny powód, ażeby zabić swoje nienarodzone dziecko. Właściwie to wszystko mogłoby być powodem "osobistym", aczkolwiek tak naprawdę żadnego powodu NIE MA!
Bo co...matka jest za młoda?  Za przeproszeniem, pewnie dała dupy, a teraz "o jeju co teraz", "przecież jestem taka młoda", trzeba było wcześniej o tym myśleć! Ale nie egoizm powoduje, to...co powoduje.  Po prostu EGOIZM! Egoizm jest przyczyną aborcji.

5. PROBLEMY

Tylko ze względu problemów dziecko nie ma prawa się urodzić? To jest dopiero ludzki egoizm! [Boże Kochany, czy ty widzisz do czego zmierza ten świat?] Czy to jest wina tego maleństwa w łonie matki, że np. jego rodzice się nie dogadują? NIE!! Czy to jego wina, że matka...no nie wiem jest samotna  i dała tyłka chcąc poczuć się kochaną? Oczywiście, że NIE! To nie wina tego bezbronnego maluszka! Więc do cholery dajcie mu przyjść na świat. Pozwólcie mu decydować o sobie samym, a nie skazujcie go na śmierć, ze względu na swoje "widzi mi się"!!! [przepraszam, za bardzo się zdenerwowałam] 
_________________________________________________________________________________

Z przykrością stwierdzam, że tzw. instynkt macierzyński to rzecz wymarła w dzisiejszych czasach, tak samo jak dziewictwo (ale to temat na inny dzień) czy również jak poszanowanie dla drugiej osoby. Nie mówię oczywiście, że brakuje dojrzałych, świadomych kobiet, ale chodzi o to, że coraz mniej kobiet takich jest, co raz mniej kobiet "czuje", że jest kobietą i jakby nie patrzeć natura powołała ją do bycia matką.  [Oj...To smutna sprawa....to jest straszne] 

Czytałam gdzieś, że instynkt macierzyński powinien w jakimś stopniu pojawić się między 16 a 18 rokiem życia. Kiedy młoda kobieta wkracza w dorosłość, a tymczasem nie jedna kobieta, która skończyła już 20 lat nie wykazuje jakich kolwiek predyspozycji do bycia matką.

W tym właśnie momencie pojawia się brutalność dzisiejszych czasów, kiedy to kobieta nawołuje do aborcji!

Czy to jest normalne? Nie to zdecydowanie nie jest normalne, to jest paradoksalne!!


Dziecko, nawet jeżeli jeszcze w trakcie rozwoju prenatalnego, ma świadomość ,że matka to bezpieczeństwo, słyszy bicie serca,żyje w niej. Rozwija się, i ma jakiś tam kontakt , ze światem zewnętrznym. Nie ma oczywiście jeszcze wpojonego ,że to ,,matka" i nie odczuwa względem niej jakiejś więzi emocjonalnej , ale wie ,że to gdzie się znajduje i w kim , to rzecz bezpieczna w której nic złego mu nie grozi.

Żebyśmy zrozumieli to lepiej, to może wyobraźmy sobie taką sytuacje:

"Jest sobie maleństwo i właśnie wykształciły mu się rączki i nóżki, a sam ma jakieś niecałe 10 cm, a jego stópki mają niewiele ponad 1 cm"  On sobie jeszcze nie zdaje sprawy. Właśnie, a z czego? {wyobraziłeś to sobie?} Jeśli tak to bardzo dobrze :) Możemy przejść dalej.

Najczęstszym argumentem za aborcją jest to, że kobieta nosząca po swoim sercem dziecko jest osobą nieletnią/zgwałconą. A co za tym idzie? Nieświadomą.

Nikt nie twierdzi i nie wątpi, że gwałt na na kobiecie szczególnie nastolatce, to przeżycie, o którym najchętniej by się zapomniało, że po tym zostaje w psychice jakaś trauma. Ale dlaczego karać, życie które zostało tchnięte w tą kobiete przez ten niefortunny wypadek? Co ten kształtujący się w Niej nic nie świadomy człowieczek, jej zawinił? Czyżby on Ją zgwałcił? Nikt nie karze Jej go kochać. Pomyślałaby o ludziach, którzy pragnął dziecka. Możliwe, że Jej dziecka.

Ale wracając do tego 10 cm maleństwa.

"Pewnego dnia, kiedy przyjął już swoja dawkę składników odżywczych i nacieszył się swoimi malutkimi rączkami. Nagle , z siłą miliona atomów, przedzierając się przez wody płodowe , wpadają do jego małego lokum, do miejsca bezpieczeństwa , do jego centrum zaufania, wielkie zimne szczypce i rozrywają jego małe , bezbronne ciałko." {to też sobie wyobraź, wyobraź sobie przez co to dziecko przechodzi, tylko dlatego, że jakaś Pani miała kaprys, odebrać mu jego życie, nie miało nawet jak zaprotestować, widzisz to przed swoimi oczami?}
_________________________________________________________________________________

Aborcja jest wynikiem tego, że kobiety nie mają świadomości tego, że urodziły się by być matką. W ich życiu ważna jest praca, wykształcenie [nie mówie, że nie, ale nie jest to powód do aborcji], a dziecko? Po co?

Przerażający jest fakt, że jeżeli taka kobieta czy też dziewczyna jeżeli zajdzie już w ciąże i jest już w zaawansowanej ciąży [dla niedoinformowanych aborcję wykonuje się nie tylko, w rozwoju embrionalnym ale i w trakcie trwania już  zaawansowanej ciąży] nie czuje nic. Dziecko kopie, rusza się - ono żyje! I prawdopodobnie ma już świadomość, że jest jego matką - słyszy Ją!


Wie co mówi, jak bije Jej serce, zna każdą Jej obawę i stan . Mimo tego wspaniałego stanu, dalej jest dla Niej zbędnym, że tak to ujmę "bagażem". 

W końcu to owoc grzechu, a nie jakieś tam życie, a w ogóle, to kolejna tylko zabawka do kolekcji -
wyrzućmy ją , jest nie na czasie. :/ [powstrzymajmy to biestialstwo!!] 

Wiele kobiet ,które wykonały aborcje jako młode kobiety, po paru latach bardzo tego żałuje, często już po aborcji zaczynają się kłopoty natury psychoemocjonalnej. Kobieta nagle uświadamia sobie ,że zabiła. Zabiła swoje dziecko. Co z tego ,że z przypadku, że z gwałtu. ale to było jej dziecko.
Często nie mogą sobie poradzić, z tym do końca życia. ALE WTEDY JUŻ JEST ZA PÓŹNO!!!!


JEŚLI ZGADZASZ SIĘ ZE MNĄ, TEŻ NIE ROZUMIESZ KOBIET DECYDUJĄCYCH SIĘ ZABIĆ SWOJE DZIECKO, MOŻESZ WSPOMÓC FUNDACJE PRO-LIFE I ODDAĆ SWÓJ PODPIS PRZECIWKO ABORCJI....BĘDZIESZ MIAŁ PEWNOŚĆ, ŻE ZROBIŁEŚ COŚ W KIERUNKU POWSTRZYMANIA TEGO OKRUCIEŃSTWA. 


POMÓŻ ZATRZYMAĆ ABORCJĘ! - 


W jaki sposób dokonuje się aborcji? - OBEJRZYJ!

Aborcja w I trymestrze. - OBEJRZYJ!

Aborcja w II trymestrze. - OBEJRZYJ!

________________________________________________________________________________

To by było na tyle, to co tu jest napisane jest moją opinią i nie musisz się z nią zgadzać, lecz mam nadzieję, że jeśli popierałeś wcześniej aborcję, to jednak zmienisz zdanie, bo to jest okrutne i straszne.

Zachęcam do obejrzenia filmu, do którego link wyżej, pokazane na nim jest, a raczej opisane jak dokładnie wygląda aborcja.

Dziękuję, jeśli przeczytałeś cały mój wywód. I proszę, żebyście w komentarzach podzielili się ze mną Waszą opinią na temat aborcji.











sobota, 2 stycznia 2016