niedziela, 9 kwietnia 2017

Trochę o depresji...Część 3 Co mówić, a czego nie osobom chorym?

Trochę to smutne, że nadal osobie cierpiącej na depresję, po tylu kampaniach społecznych, książkach, akcjach a przede wszystkim do dostępie do informacji (internetu). Niektórzy potrafią rzucić w twarz: "Weź się w końcu w garść i rusz się wreszcie z tego łóżka". 

Chory/a budzi się często z nieokreślonym ciężarem w klatce piersiowej. Dziwnym lękiem, a każdy kolejny dzień jest wyzwaniem (możemy to porównać ze zdobyciem szczytu Mount Everest bez przygotowania, czyli praktycznie niewykonalne). Ignorancja społeczeństwa tylko utrudnia tą wspinaczkę. Zatem dzisiaj powiem (a raczej napiszę xD) czego pod żadnym pozorem nie mówić, bo nie jest to ani miłe, ani pomocne i może narobić więcej szkód niż pożytku. Jako, że sama zmagam się z tą poważna chorobą, postaram się Wam przybliżyć jak to może zabrzmieć w głowie chorego. 

NIE MÓW: Przecież masz takie wspaniałe życie i tyle rzeczy, z które możesz być wdzięczny"
   Uwierzcie mi na słowo, ale osoba cierpiąca na depresję spędza na prawdę dużo czasu, szukając byle czego, co mogłoby ich rozweselić, co mogłoby dać choć odrobinę nadziei, że jutro będzie choć ciut lepiej. Więc gdy powiesz komuś, że powinien być wdzięczny, poczuje jeszcze większe poczucie winy, a jego głowie pojawi się myśl "widocznie za słabo się staram". W depresji, podobnie jak w innych zaburzeniach poczucie winy towarzyszą na każdym kroku. To czego możesz być w 100 % pewien: chory z całych sił pragnie, by było lepiej. 

MOŻESZ POWIEDZIEĆ: Doceniam Cię
   Nie chciałbyś wiedzieć, że jesteś wystarczająco dobry, taki, jaki jesteś i ktoś widzi twoje starania?? No właśnie.

NIE MÓW: Może spróbuj medytacji. 
   Myślę, że cierpiący zapewne już tego próbował, bo szukając dla siebie ratunku, próbuje wszystkiego. 

W ZAMIAN ZAPYTAJ: Co Cię odpręża.
    Jednym przynosi ulgę np. modlitwa, spacer, innym czytanie, a jeszcze innym gorąca kąpiel..itd. Zapytaj. Nie narzucaj, że coś powinnien zrobić, a czegoś nie. Ty też pewnie nie lubisz, gdy ktoś Ci coś narzuca.

NIE MÓW: "Nie możesz być po prostu szczęśliwy?" 
     Mówiąc coś pokazujesz, że ktoś to cierpi jest kwestą jego złej czy dobrej woli. Nikt nie chce cierpieć, i za wszelką cenę chce być szczęśliwy. Powiedz czy Ty, gdy masz zły nastrój i nie masz ochoty z nikim rozmawiać, czy potrafisz wtedy na zawołanie być szczęśliwy?

ZAPYTAJ: „Co mogę zrobić, by pomóc Ci poczuć się szczęśliwszym?” Takie słowa dają dużo siły do tego, by może spróbować zrobić jeszcze jeden krok w przód, gdy gdzieś utkniemy w miejscu. Komunikujesz w ten sposób, że jesteś, że wspierasz, że chętnie pomożesz, ale nie będziesz naciskał i do niczego zmuszał. Po prostu będziesz i jeśli zajdzie taka potrzeba – okażesz wsparcie, a to dla osoby w depresji jest bardzo ważne.

NIE MÓW: To wszystko jest w Twojej głowie” No, a gdzie ma być? Tak, to zaburzenie psychiczne, ale takie zdanie sugeruje, że Twoim zdaniem chory coś wymyśla i powinien po prostu porzucić swoje irracjonalne myśli. To trywializuje emocje, przeżycia i potrafi wpędzić w duże poczucie winy. Przemyśl to sobie zanim wypowiesz cokolwiek takiego.

POWIEDZ: „Zróbmy coś fajnego” Gdy trudno jest choremu uciec od swoich myśli, które przysparzają mu jedynie cierpienia, czasem warto spróbować zaproponować mu oderwanie się od nich. Może to być spacer do parku, wizyta w księgarni, odcinek serialu, cokolwiek co przyjdzie Ci do głowy i co lubi robić Twój bliski. Pomoże to odepchnąć choćby na chwilę negatywne myśli i odprężyć się na jakiś czas.


Jak na pewne rady i próby pocieszenia reagowała moja głowa??


„Będzie dobrze.” Nie. Czy Ty w ogóle wiesz co mówisz? Słyszysz siebie? Serio? Jesteś naiwny, żal mi cię. Nigdy nie było dobrze, nie jest i nie będzie. Kompletnie mnie nie rozumiesz, nie starasz się nawet, nie obchodzę cię. Masz mnie gdzieś. Za to cię szczerze nienawidzę. Mam dość. Jestem dziwna, brzydzę się sobą. To ja doprowadziłam siebie do takiego stanu. Wszystko co złego stało się w moim życiu to moja wina! Tak, wiem o tym!

„Będzie dobrze” sprawiało, że czułam się jeszcze bardziej niezrozumiana i pogrążałam się w negatywnych myślach. Obwiniałam się o wszystko. Odsuwało wszystko w bliżej nieokreśloną przyszłość, która była dla mnie  nawet trudna do wyobrażenia. Przytłaczająca. Tak odległa, nieosiągalna. Potrzebowałam uwagi, ciepła, akceptacji, zrozumienia właśnie w tamtym momencie. A zazwyczaj tego nie było. 

„Spróbuj nie być taka smutna. Uśmiechnij się!” Nie potrafię!! Tak trudno to zrozumieć? Nie będę przecież głupkowato się uśmiechać jak idiotka. Nie zamierzam dłużej udawać silnej, nie wstanę jutro z łóżka przez cały dzień, zobaczysz! Nie będę myć okien u siebie w pokoju, mają być ohydne i zasyfione jak moja dusza. I nie zjem śniadania. Obiadu też.

Nie bycie smutną było dla mnie wręcz niewykonalne. Potrzebowałam aby ktoś zaakceptował mój stan i nie porównywał swoich doświadczeń z moimi. Brakowało mi zrozumienia. Chciałam wiedzieć, że nie zostanę sama. Nawet jeżeli ktoś nie jest w stanie udźwignąć całego mojego bólu, to nie zostawi mnie. Pragnęłam być ważna i kochana mimo tego, przez co przechodziłam.

„Dzieci w Afryce mają gorzej.” Wiem, przepraszam. Jestem beznadziejna, głupia, zła. Zawiodłam wszystkich. Wszędzie wokół jest cierpienie, nie mam gdzie się przed nim schronić. Świat jest okrutny, brutalny,  jestem taka bezsilna. Nie potrafię nawet zapanować nad sobą. Nie zasługuję na życie.

To zdanie mnie przytłaczało i wzbudzało poczucie winy. Sprawiało, że traciłam całkowicie nadzieję, że kiedykolwiek będzie lepiej. Czułam się samotna, słaba i zagrożona. Często zaczynałam myśleć o samobójstwie, marzyłam o lepszym świecie w którym wszyscy byliby szczęśliwi, a ja bezpieczna.