sobota, 21 maja 2016

Fałszywy przyjaciel - jak go rozpoznać? Konsekwencje takiej znajomości.

Hej.
Dzisiaj porozmawiamy sobie o pseudo-przyjaciołach. Toksyczne znajomości zdarzają się na każdej płaszczyźnie. Na pewno większości przynajmniej raz też. Czasami nie wiemy dokładnie, dlaczego osoba, którą darzymy dużym zaufaniem, jest jednocześnie tą, która wzbudza wiele negatywnych emocji i niepokoju. Może nasza obecna przyjaciółka mydlI nam oczy kłamstwami, które tak świetnie mają dopracowane i zawsze wiedzą, kiedy i co w danej chwili odpowiedzieć. Na pewno każdego z nas to zastanawia. Czasami trzeba nam dużo czasu, by to zrozumieć. Pewne sytuacje sprawiają, że zauważamy kto się naprawdę dla nas liczy. Fałszywy przyjaciel nie zawsze jest łatwy do zdemaskowania. Czasem potrzeba na to więcej czasu, w niektórych przypadkach może nawet zdajemy sobie z tego sprawę. Tylko, że zależy nam na tej "znajomości" nie chcąc stracić danej osoby i  albo wypieramy z siebie, że ta osoba nie jest w stosunku do nas do końca fair, albo żyjemy złudną nadzieją, że ta osoba się zmieni. {zaczynam tracić wiarę w to, że ludzie się zmieniają}. Postaram się Wam przybliżyć jak takiego (nie)przyjaciela zdemaskować, zanim zdąży nam zrobić cholerną przykrość, bo nikt nie jest wart tego, żeby przez niego cierpieć. . (jeśli nie chcesz czytać mojego wywodu, to przejdź do meritum tekstu). Sama się tego nauczyłam, przez większość czasu byłam cicha, nieśmiała, wrażliwa, bardzo łatwo było mnie zranić. A zwłaszcza osoba, na której mi cholernie zależało i którą traktowałam jak swojego przyjaciela, a ona potraktowała mnie jak potraktowała. Z dnia na dzień stała się wredna, chamska, oschła, No po prostu mnie traktuje jak taką...zabawkę bez uczuć, którą można wyrzucić i się za to nie obrazi, bo przecież nie czuje. Bardzo mnie to zabolało, ale ile musiałam przecierpieć, żeby to zrozumieć {prawe 3 lata}.  Na własne życzenie zresztą. Ale teraz otworzyłam oczy, przekonałam się co ta osoba o mnie myśli. I postanowiłam sobie, że od dzisiaj dosyć też nieśmiałej, nie potrafiącej się odgryźć, delikatnej i bezbronnej dziewczynki. Nie będę cierpieć z powodu innych, bo do jasnej cholery nikt nie ma prawa Cię poniżać bez twojej zgody!!! Więc Ty tam, tak Ty nie pozwól, żeby ktoś Cię zranił i żebyś musiał przez niego cierpieć, bo nikt nie jest wart Twoich łez, a zwłaszcza osoby, które się tylko podają za twoich przyjaciół. I jesteś mu tylko potrzebny jak coś chce. ZAPAMIĘTAJ! To Ty jesteś ważny. Nikt nie ma prawa Cię ranić!!!!



      Kardynał Richelieu powiedział kiedyś takie słowa: "Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam". Richelieu doskonale wiedział jak szkodliwi dla nas są fałszywi przyjaciele - działają na nasza niekorzyść. 



Każdy z nas potrzebuje przyjaciół..to jest pewne. Ludzie szukają "bratniej duszy", chcę mieć "przyjaciela od serce", człowieka, z którym mógłby porozmawiać na każdy temat, wyżalić się ze swoich trosk, przed którym nie musi sie wstydzić swoich łez, wad ani słabości. Prawdziwi przyjaciele często rozumieją się bez słów, lubią spędzać ze sobą wolny czas, inspirują się wzajemnie do nowych działań, czerpią radość ze wspólnie przeżytych chwil, akceptują siebie nawzajem w stu procentach bez względu na decyzje, wybory, sukcesy czy porażki. Potrafią też konstruktywnie skrytykować. Czasem jednak okazuje się, że osoba, którą mieliśmy za swojego przyjaciela tak na prawdę nim nie jest. Jak rozpoznać, że coś jest nie tak??


  • Wszystko ściśle tajne – ten typ fałszywej przyjaźni polega na tym, że jedna strona nie mówi nic na swój temat i strzeże własnej prywatności jak lwica, ale pragnie mieć kontrolę i władzę oraz wpływ na decyzje przyjaciela, wypytując go o wszystko z życia osobistego. Wiedząc więcej na temat swojej kumpelki, zna jej słabości i może wykorzystać je w najmniej spodziewanej chwili, by „wbić szpilę” i zadać ból. 
  •  Spotkanie z toksyczną przyjaciółką powoduje spadek entuzjazmu, samopoczucia i chęci do życia. Zamiast tryskać energią i humorem, opadasz z sił, czujesz się rozdrażniona i bardziej zestresowana, nie masz wigoru ani werwy do działania.
  • Konkurowanie z przyjaciółką – pseudo-przyjaźń staje się swoistą wojną podjazdową, ciągłą rywalizacją i chęcią udowodnienia swojej przewagi w różnych dziedzinach życia.
  • Brak dyskrecji – fałszywa przyjaciółka nie odmówi sobie przyjemności wyjawienia najbardziej intymnego czy wstydliwego sekretu z twojego życia, mimo zapewnień o dochowaniu tajemnicy. Jak wówczas mówić o poczuciu bezpieczeństwa i zaufaniu? 
  • Bezpodstawna krytyka, fabrykowanie faktów i obgadywanie za plecami – wszystko po to, by dokonać deprecjacji przyjaciółki i pokazać jej osobę w gorszym świetle.


Fałszywa przyjaźń to taka, gdzie dana osoba wmawia Ci, że możesz się jej ze wszystkiego zwierzyć, bo nikomu tego nie powtórzy, a na drugi dzień i tak język będzie ją swędział, więc wygada o tym każdemu. W fałszywej przyjaźni zazwyczaj korzysta tylko jedna strona, bo ma przecież z Ciebie same korzyści. To Ty wysłuchujesz, co ma do powiedzenia, to Ty słuchasz, tego co ma do powiedzenia, to Ty zapraszasz ją na zakupy, ale gdy Ty potrzebujesz się wygadać, wyżalić lub po prostu gdzieś wyjść, wtedy Twoja fałszywa przyjaciółka mówi Ci, że nie ma czasu, że jest zajęta lub wymyśla inne wszelkiego rodzaju  preteksty, aby się wymigać. Taka osoba zazwyczaj jest zakochana w sobie, widzi tylko czubek własnego nosa; godzinami może przechwalać się swoimi osiągnięciami, ile schudła, kto ile razy powiedział jej komplement itd. Gdy coś jej/mu będzie w Tobie przeszkadzać po prostu znajdzie sobie inną przyjaciółkę, którą na pewno tak samo jak Ciebie będzie okłamywać i wykorzystywać. Potraktuje Cię jak maskotkę, którą w każdej chwili może wyrzucić do kosza. 
Taka znajomość nie ma sensu, nie trać na nią czasu i swoich nerwów, trzeba ją jak najszybciej zakończyć, zanim Twój/a fałszywa przyjaciółka  wymyśli plan jak Cię zniszczyć i w jaki sposób spowodować, by wszyscy się od Ciebie odwrócili. 

Konsekwencjami toksycznej przyjaźni to często skrzywdzenie, łzy, szok, rozczarowanie i poczucie krzywdy, a nawet poczucie winy (nasz organizm funkcjonuje w taki sposób, że szukamy niesłusznie winy w sobie, a to jest całkiem bezpodstawne) „Jak mogłam dać się tak łatwo oszukać? Dlaczego byłam taka ślepa? Przecież mi mówili, że ona mnie tak traktuje, a ja nie chciałam tego zauważyć? A teraz cierpię dwa razy bardziej.". Pseudo-przyjaciółki funkcjonują na zasadzie jak by to powiedzieć....można je w sumie porównać do takich jadowitych meduz albo wysysających energię bluszczy. Zapewniają o swoim wsparciu, chęci pomocy, szczerości i dobroci, przez co usypia Twoją  czujność. Ich motywacja do zadania Ci cierpienia w najmniej oczekiwanym momencie wynika najczęściej z niskiej samooceny i poczucia niższości (one są po prostu zazdrosne, choćby o nowy telefon, czy większy szacunek nauczyciela i jego sympatia). Toksyczna przyjaciółka to często osoba niedowartościowana, przekonana o byciu gorszą, która nie potrafi zaakceptować swoich słabości, wad i porażek.  Każdy Twój sukces , zamiast cieszyć, stanowi źródło złości, nienawiści, zazdrości i smutku, kolejnego powodu, aby móc się na Tobie wyżyć i wbić Ci nóż w serce. Twoje osiągnięcia to dla niej porażka. Ona NIE jest skłonna do pomocy, a jeśli już Cię w czymś wspiera to zwykle po to, by samej poczuć się lepiej. . Gdy domyślisz się jej złych intencji często reaguje lękiem, złością i nawet agresją.


Nie wiesz jak bronić się przed fałszywą przyjaźnią? Jeśli zależy ci na relacji z daną koleżanką myślę, że najlepsza będzie szczera rozmowa o Twoich i jej uczuciach, potrzebach, granicach, których nie wolno przekraczać. Jasne reguły gry. Jeśli jednak toksyczność zatruła już od dawna wasz układ, jeśli to już się powtarza, jeśli już nie raz z nią rozmawiałaś i ona udawała, że coś zrozumiała, a po czasie po raz kolejny raz Cię zraniła, może zastanów się, czy warto inwestować w taką przyjaźń, która rani i wyniszcza. Zamiast cieszyć – dostarcza bólu, zamiast wspierać – rzuca kłody pod nogi. Może lepiej wybaczyć i rozstać się bez żalu?


ZASTANÓW SIĘ CO JEST DLA CIEBIE NAJLEPSZE!  DECYZJA NALEŻY DO CIEBIE! 


poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Trochę o depresji... Część 2

Witaj!

Cieszę się, że trafiłaś na tego bloga i ten post. Jeśli nie czytałaś pierwszej części to kliknij tutaj :)

Tak jak Wam mówiłam to jest druga część wpisu o depresji u młodzieży, w poprzedniej części pisałam o tym jak się objawia to zaburzenie, jakie są rodzaje depresji i jak wygląda życie człowieka chorego na depresję. A dzisiaj powiem o tym co może powodować depresję i jak pomóc osobom chorym na depresję. Zapraszam do czytania ;)
_________________________________________________________________________________

PRZYCZYNY:


Ryzyko depresji dotyczy w jednakowym stopniu chłopców i dziewcząt. Kiedy jednak wchodzą oni w wiek dojrzewania, prawdopodobieństwo to szybko podwaja się u dziewcząt – i tak już pozostaje aż do średnich lat dorosłości. 
Jak sugerują badania, na zwiększenie ryzyka depresji u nastolatek mogą wpłynąć różnie czynniki: genetyczne, hormonalne, psychologiczne i społeczne. Szczególnie ważną rolę odrywa czynnik genetyczny, ponieważ depresja obejmuje często dzieci rodziców, którzy w ich wieku sami na nią cierpieli. 
Szczególne zagrożenie depresją dotyczy nastolatków, które:

  • przeżywają silny stres,
  • doświadczyły przemocy, wykorzystywania lub zaniedbania emocjonalnego,
  • przeżyły śmierć któregoś z rodziców lub innej bliskiej osoby,
  • przeżyły rozstanie z kimś ważnym w ich życiu,
  • cierpią na przewlekłą chorobę, np. cukrzycę,
  • mają za sobą inne traumatyczne przeżycia,
  • przejawiają zaburzone zachowania lub mają trudności w nauce.


Leczenie:

Farmakologia:

Leki przeciwdepresyjne zapisuje się tylko wtedy, gdy jest to konieczne, młody pacjent ma silne lęki, myśli samobójcze czy duże nasilenie objawów depresyjnych, indywidualnie dostosowując lek i dawkę. Trzeba przy tym zachować niezwykłą ostrożność. Środki przeciwdepresyjne najpierw powodują wzrost aktywności, potem łagodzą lęki i poprawiają nastrój. Może to być niebezpieczne, bo zanim dojdzie do równowagi emocjonalnej, młody człowiek dostaje napędu, który może go pchać w stronę samobójstwa. Lek powinien być zawsze podawany przez rodziców i chroniony przed dzieckiem, które – głównie na początku kuracji – musi być pod czujną opieką rodziny. W ciężkich przypadkach konieczny jest pobyt w szpitalu.

Czy potrzebna jest psychoterapia??

Odpowiedź na to pytanie brzmi: TAK! Depresja reaktywa, to taka która pojawia się zwykle pod wpływem jakiś trudnych, traumatycznych wydarzeń, w tym rodzaju podstawową metodą leczenia jest właśnie terapia. Kiedy odczuwamy żal, ból, gniew, stratę leki tylko niepotrzebnie stłumią te uczucia. Zdecydowanie lepiej jest przeżyć je, przy wsparciu np. psychologa czy też bliskich. Terapia wspomagająca leczenie depresji farmaceutykami potrzebna jest także osobom cierpiącym na głęboką endogenną depresję. Praca nad sobą i swymi emocjami oraz wsparcie przedłuża okresy remisji choroby, kiedy chorzy czują się dobrze i mogą normalnie funkcjonować. Uczy także jak dostrzegać symptomy nawrotu depresji i w porę zareagować zgłaszając się do lekarza.

Pamiętaj, że najlepsze jest połączenie tych dwóch metod, czyli i farmakoterapia i psychoterapia, ponieważ same leki wiele nie dadzą. Terapia bardzo dużo daje, jej celem jest modyfikowanie błędnych skojarzeń i niewłaściwych torów naszego myślenia. Cierpiący na depresję musi wyrobić w sobie inny sposób postrzegania i analizy świata. Leki też dużo dają, bo dzięki nim ma się trochę więcej energii, z czasem wstawanie rano z łóżka już nie jest rzeczą niewykonalną, z trudnością, ale da się to zrobić, a później już tylko minimalna blokada w nas jest. Sama po sobie mogę powiedzieć, że połączenie tych dwóch metod leczenia jest sto razy skuteczniejsze. Uczęszczam i na terapię i zażywam leki. Co prawda nie jest łatwo się z tej strasznej choroby wykaraskać, bo jeśli już nas złapię w swoje sidła, to nie chce puścić. Ale malutkimi kroczkami wychodzę na prostą, robię co raz większe postępy, w stronę światła. I wiem, że jeśli już widzicie, że coś niepokojącego się z Wami dzieje nie zwlekajcie z powiedzeniem o tym swoim rodzicom. Ja zrobiłam ten głupi błąd, że najpierw pół roku ukrywałam, że cokolwiek się ze mną dzieję uważając, że sama sobie z tym poradzę. Teraz z perspektywy czasu wiem, że to był najgorszy wybór jakiego mogłam dokonać. Nie popełnijcie takiego samego jak ja.

O czym pamiętać, żeby samemu nie wpaść w depresję??

Nawet małe problemy mogą okazać się bardzo skomplikowanie i niszczące, gdy żyjesz w otoczeniu osoby cierpiącej na depresję. To prawdziwy test cierpliwości. Jak ja byłam w totalnym załamaniu, że kompletnie się odcięłam się od bliskich, a przynajmniej pragnęłam się odciąć, ale oni mi nie dawali, a ja chciałam tylko spokoju, a nie litości. Wiem, jak trudne do zniesienia było moje zachowanie dla nich i zapewne nie raz zastanawiali się czy po prostu wyrzucić, ale tego nie zrobili i za to jestem im mega wdzięczna, bo może im tego nie mówiłam, ale oni mi pomogli choć trochę mnie podciągnąć do góry i gdyby mnie zostawili w tamtym momencie to nie poradziłabym sobie i aż boję się pomyśleć do czego mogłoby dojść.
Nie powinniśmy także zadawać sobie pytań typu: "Dlaczego nas to spotkało". Wiem, że to trudne do zrozumienia. Depresja jest chorobą ciężką i wymaga naprawdę ogromu siły, by udało się chorego delikwenta wyrwać ze szponów czarnej dziury, która jest dla niego codziennością.  Dlatego postaram Wam się przedstawić o czym powinieneś pamiętać, gdy ktoś z Waszych bliskich cierpi na tę chorobę.

1. Po pierwsze nie oczekujcie, że chory na depresję któregoś dnia się obudzi i wszystko wróci do normy. To nie do końca tak działa. Nie oczekuj, że jeden wesoły dzień, sprawi, że wszystko co złe zniknie. Walka z depresją (wspólna) to ciągłe wsparcie. Zdaję sobie sprawę, że to może być przytłaczające, dlatego musisz zadbać też o siebie.

2. Musisz mieć niezwykłą cierpliwość...tak, tak wiem za raz ktoś mi powie, ze to tylko święty może. Spokojnie, Ty też masz tą cierpliwość s sobie. Tylko musisz w to uwierzyć, no bo ja Ty nie będziesz wierzyć w siebie, no to jak ma ktoś inny w siebie uwierzyć. ;) Po co ta cierpliwość? A no po to bo gdy najdzie taki tydzień, a może i nawet miesiąc, że po raz enty będziesz powtarzać osobie chorej, że go kochasz lubisz...itp., takiego jakim jest, nawet z chorobą. To on i tak będzie miał jakieś wątpliwości, a Ty po raz enty, mu będziesz od początku tłumaczyć od nowa...i od nowa, że jego wątpliwości są nie potrzebne. Także tego, w takich przypadkach cierpliwość Ci się na pewno przyda, ale opłaci Ci się to, gdy zobaczysz jego szczery uśmiech.

3. Jesteśmy tylko ludźmi i jak każdy człowiek, mamy moment, że już nie możemy wytrzymać napięcia i coś w nas pęka. W Tobie zapewne też coś pęknie. To jest normalne. Nie czuj się winny za to. To trudne żyć z kimś kto ma depresję. Dlatego brawa dla wszystkich za miłość, cierpliwość, a przede wszystkim siłę. A frustrację spróbuj rozładować, w jakiś sposób, który Ci służy, żebyś miał motywację do pomocy znowu.

4. W trakcie trwania choroby, nie raz zdarzy się tak, że Twój bliski raz odepchnię Cię lub wręcz przeciwnie nie powoli Ci go zostawić nawet na moment. Będzie tak, że będziesz miała wrażenie, jakby go nie było. Dobrze, byś umiał odpuścić, gdy akurat chce pobyć chwilę sam, ale też zadzwonić po znajomych, gdy akurat ma kaprys i chce towarzystwa. Bądź dla niego, takim swego rodzaju balansem. Ale nie zapominaj też o sobie. Uważaj, też co mówisz i robisz, gdyż niektóre Twoje zachowania mogą tylko pogłębić stan w jakim się znajduje.

_______________________________________________________________

Okey...

to tyle, jeśli chodzi o ten wpis. W serii "Trochę o depresji..." mam w planach wpis na temat tego co mówić, a czego się wystrzegać w komunikacji z chorym na depresję, a wynika to z tego, ze zauważyłam, że wiele ludzi ma tendencje do dawania rad typu: "Weź się w garść", a takie rady nie zadziałają tak jak byśmy chcieli, a wprowadzą chorego w jeszcze większe poczucie winy.













sobota, 23 kwietnia 2016

Aborcja to MORDERSTWO!!! //Trochę o abrocji...

Cześć Kochani!

         Dzisiaj chciałabym poruszyć dosyć poważny temat, o którym ostatnio zrobiło się dość głośno, a mianowicie kwestia aborcji, po tym jak powstała inicjatywa obywatelska Fundacji Pro Life , która zaproponowała zmianę ustawy na temat aborcji, w świecie mediów i nie tylko....zawrzało. Owa propozycja ustawy przedstawia całkowity zakaz aborcji w Polsce. Przypomnijmy sobie, w jakich przypadkach obecna ustawa zezwala na wykonanie aborcji ( są to trzy przypadki): 

1.Ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej. 

2. Jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

3. Ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego – gwałtu.

Autorzy projektu propozycji nowej ustawy zakładają jeden wyjątek dopuszczający usunięcie płodu – bezpośrednie niebezpieczeństwo dla życia matki.

W innych przypadkach proponują, aby za przerywanie ciąży groziło od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. A dla osoby działającej nieumyślnie do 3 lat. Karze podlegałaby matka, choć sąd mógłby zastosować złagodzenie lub odstąpienie od sankcji. Karane byłyby przede wszystkim osoby dokonujące aborcji oraz pośrednicy.

[między nami jestem ZA, jeśli chodzi o projekt tej ustawy, a jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, to zapraszam do czytania dalej ;) ]
________________________________________________________________________________

Oto moje zdanie.....
 
 Każde życie jest święte! Jest to prawda niepodważalna, a prawdy podważyć nie można, bez znaczenia na jaki temat ona jest. A to prawdą jest. Prawdą wynikającą z prawa moralnego, które każdy człowiek ma zakodowane w swoim sumieniu. Każda próba obalenia tego faktu jest manipulacją, a przede wszystkim kłamstwem.

Bezbronna istota, która nie ma drogi ucieczki jest zabijana w bestialski sposób i jest to dopuszczalne wg tych, co bronią zawzięcie godności człowieka (według nich godności człowieka). Jako argumenty podają prawo do decydowania o samej sobie, czyli matka niech decyduje o swoim ciele.

Obecna ustawa tak jak pisałam trochę wyżej zezwala na aborcję w trzech przypadkach:

1. WSKAZANIA MEDYCZNE

Życie matki jest ważniejsze niż życie dziecka? Oba życia mają tę samą wartość. Ratować życie matki, ale i ratować życie dziecka.
Przepraszam bardzo, ale co to znaczy "wrodzone wady ciężkie"???!!! A co to chory człowiek, to już nie ma prawa do życie? Ma takie samo jak zdrowy, bo też jest człowiekiem! Ale nie w Polsce można bezkarnie zabić nienarodzone dziecko, jeśli jest chore (dajmy na to, że na przykład) ma Zespół Downa. Nie daj Boże, jeśli się to nie zmieni, to dojdzie do tego, że w imię "poszanowania" i "zlitowania" dorosłych, którzy mają Zespół Downa też będzie można wybić! [przepraszam, może za bardzo się uniosłam, ale to jest tylko moje zdanie]


2. WYNIK GWAŁTU CZY KAZIRODZTWA

W tej kwestii tylko jedno mnie zastanawia. Czy to dziecko jest winne temu, że zostało poczęte w taki sposób? No bo mi się wydaje, że NIE. Niech ktoś mi da chociaż dwa argumenty, które wyjaśnią Dlaczego mamy skazywać na śmierć zdrowie dziecko tylko dlatego, że zostało poczęte w wyniku gwałtu? Czy ono nie ma prawa do życia? Jeśli już matka nie będzie chciała tego dziecka wychowywać, przecież może je po porodzie oddać do adopcji, a nie ZABIĆ!!! To samo dotyczy kazirodztwa ( owszem jest to okropna sprawa) jednak uważam, że to dziecko - podobnie jak w przypadku gwałtu ma prawo do życia, bo nie jest temu winne!

3. Jeszcze innym powodem dla, których matki decydują się na aborcje ( lecz już niekoniecznie zgodnymi z prawem, ale jednak takie powody też są]  POWODY OSOBISTE

Po prostu najbardziej kuriozalny powód, ażeby zabić swoje nienarodzone dziecko. Właściwie to wszystko mogłoby być powodem "osobistym", aczkolwiek tak naprawdę żadnego powodu NIE MA!
Bo co...matka jest za młoda?  Za przeproszeniem, pewnie dała dupy, a teraz "o jeju co teraz", "przecież jestem taka młoda", trzeba było wcześniej o tym myśleć! Ale nie egoizm powoduje, to...co powoduje.  Po prostu EGOIZM! Egoizm jest przyczyną aborcji.

5. PROBLEMY

Tylko ze względu problemów dziecko nie ma prawa się urodzić? To jest dopiero ludzki egoizm! [Boże Kochany, czy ty widzisz do czego zmierza ten świat?] Czy to jest wina tego maleństwa w łonie matki, że np. jego rodzice się nie dogadują? NIE!! Czy to jego wina, że matka...no nie wiem jest samotna  i dała tyłka chcąc poczuć się kochaną? Oczywiście, że NIE! To nie wina tego bezbronnego maluszka! Więc do cholery dajcie mu przyjść na świat. Pozwólcie mu decydować o sobie samym, a nie skazujcie go na śmierć, ze względu na swoje "widzi mi się"!!! [przepraszam, za bardzo się zdenerwowałam] 
_________________________________________________________________________________

Z przykrością stwierdzam, że tzw. instynkt macierzyński to rzecz wymarła w dzisiejszych czasach, tak samo jak dziewictwo (ale to temat na inny dzień) czy również jak poszanowanie dla drugiej osoby. Nie mówię oczywiście, że brakuje dojrzałych, świadomych kobiet, ale chodzi o to, że coraz mniej kobiet takich jest, co raz mniej kobiet "czuje", że jest kobietą i jakby nie patrzeć natura powołała ją do bycia matką.  [Oj...To smutna sprawa....to jest straszne] 

Czytałam gdzieś, że instynkt macierzyński powinien w jakimś stopniu pojawić się między 16 a 18 rokiem życia. Kiedy młoda kobieta wkracza w dorosłość, a tymczasem nie jedna kobieta, która skończyła już 20 lat nie wykazuje jakich kolwiek predyspozycji do bycia matką.

W tym właśnie momencie pojawia się brutalność dzisiejszych czasów, kiedy to kobieta nawołuje do aborcji!

Czy to jest normalne? Nie to zdecydowanie nie jest normalne, to jest paradoksalne!!


Dziecko, nawet jeżeli jeszcze w trakcie rozwoju prenatalnego, ma świadomość ,że matka to bezpieczeństwo, słyszy bicie serca,żyje w niej. Rozwija się, i ma jakiś tam kontakt , ze światem zewnętrznym. Nie ma oczywiście jeszcze wpojonego ,że to ,,matka" i nie odczuwa względem niej jakiejś więzi emocjonalnej , ale wie ,że to gdzie się znajduje i w kim , to rzecz bezpieczna w której nic złego mu nie grozi.

Żebyśmy zrozumieli to lepiej, to może wyobraźmy sobie taką sytuacje:

"Jest sobie maleństwo i właśnie wykształciły mu się rączki i nóżki, a sam ma jakieś niecałe 10 cm, a jego stópki mają niewiele ponad 1 cm"  On sobie jeszcze nie zdaje sprawy. Właśnie, a z czego? {wyobraziłeś to sobie?} Jeśli tak to bardzo dobrze :) Możemy przejść dalej.

Najczęstszym argumentem za aborcją jest to, że kobieta nosząca po swoim sercem dziecko jest osobą nieletnią/zgwałconą. A co za tym idzie? Nieświadomą.

Nikt nie twierdzi i nie wątpi, że gwałt na na kobiecie szczególnie nastolatce, to przeżycie, o którym najchętniej by się zapomniało, że po tym zostaje w psychice jakaś trauma. Ale dlaczego karać, życie które zostało tchnięte w tą kobiete przez ten niefortunny wypadek? Co ten kształtujący się w Niej nic nie świadomy człowieczek, jej zawinił? Czyżby on Ją zgwałcił? Nikt nie karze Jej go kochać. Pomyślałaby o ludziach, którzy pragnął dziecka. Możliwe, że Jej dziecka.

Ale wracając do tego 10 cm maleństwa.

"Pewnego dnia, kiedy przyjął już swoja dawkę składników odżywczych i nacieszył się swoimi malutkimi rączkami. Nagle , z siłą miliona atomów, przedzierając się przez wody płodowe , wpadają do jego małego lokum, do miejsca bezpieczeństwa , do jego centrum zaufania, wielkie zimne szczypce i rozrywają jego małe , bezbronne ciałko." {to też sobie wyobraź, wyobraź sobie przez co to dziecko przechodzi, tylko dlatego, że jakaś Pani miała kaprys, odebrać mu jego życie, nie miało nawet jak zaprotestować, widzisz to przed swoimi oczami?}
_________________________________________________________________________________

Aborcja jest wynikiem tego, że kobiety nie mają świadomości tego, że urodziły się by być matką. W ich życiu ważna jest praca, wykształcenie [nie mówie, że nie, ale nie jest to powód do aborcji], a dziecko? Po co?

Przerażający jest fakt, że jeżeli taka kobieta czy też dziewczyna jeżeli zajdzie już w ciąże i jest już w zaawansowanej ciąży [dla niedoinformowanych aborcję wykonuje się nie tylko, w rozwoju embrionalnym ale i w trakcie trwania już  zaawansowanej ciąży] nie czuje nic. Dziecko kopie, rusza się - ono żyje! I prawdopodobnie ma już świadomość, że jest jego matką - słyszy Ją!


Wie co mówi, jak bije Jej serce, zna każdą Jej obawę i stan . Mimo tego wspaniałego stanu, dalej jest dla Niej zbędnym, że tak to ujmę "bagażem". 

W końcu to owoc grzechu, a nie jakieś tam życie, a w ogóle, to kolejna tylko zabawka do kolekcji -
wyrzućmy ją , jest nie na czasie. :/ [powstrzymajmy to biestialstwo!!] 

Wiele kobiet ,które wykonały aborcje jako młode kobiety, po paru latach bardzo tego żałuje, często już po aborcji zaczynają się kłopoty natury psychoemocjonalnej. Kobieta nagle uświadamia sobie ,że zabiła. Zabiła swoje dziecko. Co z tego ,że z przypadku, że z gwałtu. ale to było jej dziecko.
Często nie mogą sobie poradzić, z tym do końca życia. ALE WTEDY JUŻ JEST ZA PÓŹNO!!!!


JEŚLI ZGADZASZ SIĘ ZE MNĄ, TEŻ NIE ROZUMIESZ KOBIET DECYDUJĄCYCH SIĘ ZABIĆ SWOJE DZIECKO, MOŻESZ WSPOMÓC FUNDACJE PRO-LIFE I ODDAĆ SWÓJ PODPIS PRZECIWKO ABORCJI....BĘDZIESZ MIAŁ PEWNOŚĆ, ŻE ZROBIŁEŚ COŚ W KIERUNKU POWSTRZYMANIA TEGO OKRUCIEŃSTWA. 


POMÓŻ ZATRZYMAĆ ABORCJĘ! - 


W jaki sposób dokonuje się aborcji? - OBEJRZYJ!

Aborcja w I trymestrze. - OBEJRZYJ!

Aborcja w II trymestrze. - OBEJRZYJ!

________________________________________________________________________________

To by było na tyle, to co tu jest napisane jest moją opinią i nie musisz się z nią zgadzać, lecz mam nadzieję, że jeśli popierałeś wcześniej aborcję, to jednak zmienisz zdanie, bo to jest okrutne i straszne.

Zachęcam do obejrzenia filmu, do którego link wyżej, pokazane na nim jest, a raczej opisane jak dokładnie wygląda aborcja.

Dziękuję, jeśli przeczytałeś cały mój wywód. I proszę, żebyście w komentarzach podzielili się ze mną Waszą opinią na temat aborcji.











sobota, 2 stycznia 2016

Fobie i lęki...

Od razu proszę o wyrozumiałość za drobne błędy ale pisze to na telefonie :)

Trochę o depresji...- objawy, rodzaje, życie z depresją. Część 1

Cześć!
Chciałam poświęcić czas myślę, że bardzo ważnej przypadłości w naszych czasach. Bo według badań, aż 10-15% nastolatków na nią cierpi, a połowa pewnie nawet nie wie, że ją ma. Bądź lekceważy jej objawy.... Mam tu na myśli depresję. Tak depresję, pewnie wielu z Was to zaskoczy, przecież depresja to choroba przeznaczona dla dorosłych. Młodzież i depresja? Z jakiego powodu, przecież jesteśmy młodzi, powinniśmy się cieszyć życiem, a nie rozpaczać.... A właśnie jak wspomniałam chwilkę wcześniej 10-15% (a to dość spory odsetek) dzisiejszej młodzieży na depresję chorują i to wcale nie znaczy, że jest się chorym psychicznie. Dlatego też dzisiaj porozmawiamy sobie o objawach, rodzajach..itd. tej przypadłości, a także postaram się wyjaśnij dlaczego na nią zapadamy, opowiem Wam też jak się z tym zaburzeniem żyję, i jak czują się te osoby. Pewnie się zastanawiacie co ja mogę wiedzieć o depresji młodzieńczej, skoro nie jestem psychiatrą. Tu Was zaskoczę, bo wiem bardzo dużo. Z takiej przyczyny, iż sama na nią cierpię to wiem.
Na początku może by wypadało wyjaśnić znaczenie depresji.

Depresja to zaburzenie emocjonalne, które charakteryzuje się utratą energii psychicznej, drażliwością, stanem smutku, apatii i przygnębienia oraz utratą przyjemności z dotychczasowej aktywności życiowej.

Depresja młodzieńcza jest związana z charakterystycznymi dla okresu dojrzewania zmianami fizjologicznymi, rozwojem, podejmowaniem nowych ról społecznych i przemianie relacji rodzinnych.

Depresja młodzieńcza staje się ogromnym problemem współczesnego świata przede wszystkim ze względu na bezpośrednie niebezpieczeństwo, jakie się z nią wiąże: począwszy od różnego rodzaju niepowozeń szkolnych, poprzez stosowanie przemocy, narkomanię aż po najbardziej drastyczne nieudane lub dokonane próby samobójcze.
Jednocześnie jest ona problemem niebywale skomplikowanym, ze względu na ogrom i różnorodność wywołujących ją przyczyn, jak również z uwagi na odmienność jej objawów od klasycznych symptomów, poddanej wnikliwej i długoletniej analizie depresji dorosłych.

Bardzo ciężko jest rozróżnić depresję od złego humoru, normalnego dla nastolatków. W młodym człowieku dokonuje się wiele zmian związanych z dojrzewaniem. Pytania "kim jestem" i "gdzie jest moje miejsce na tym świecie" są zupełnie normalne w wieku dojrzewania. Depresja u nastolatków nie zawsze objawia się smutkiem i wycofaniem z życia towarzyskiego.

Do objawów depresji młodzieńczej należą:

  • Smutek i brak nadziei
  •  Rozdrażnienie, złość, wrogość
  •  Płacz
  • Spadek zainteresowania swoim hobby
  •  Wycofanie się z życia towarzyskiego, społecznego (np. spotkania z przyjaciółmi) i rodzinnego
  •  Zmiana nawyków jedzenia
  •  Zmiana nawyków spania
  •  Niepokój i pobudzenie
  •  Poczucie bezwartościowości i winy
  •  Brak entuzjazmu
  •  Brak motywacji
  •  Zmęczenie i brak energii
  •  Trudności w koncentracji
  •  Myśli o śmierci i samobójstwie


Przeważnie pozostaje ona niezauważona aż do momentu, kiedy zwykłe poradnictwo oraz czuła opieka nie mogą już zaradzić rozmiarom zaburzenia.
Trudno się jednak temu dziwić z uwagi na fakt, iż rozpoznanie depresji tego rodzaju nastręcza wiele problemów. Faza łagodna depresji charakteryzuje się brakiem zewnętrznych symptomów zaburzenia, nastolatek zachowuje się i rozmawia w sposób dla siebie typowy. Istotne zmiany dokonują się natomiast w treści i sposobie myślenia, jego sny, marzenia i fantazje przepełnione są smutkiem i rozczarowaniem. Wykrycie choroby na tym etapie nawet dla specjalistów jest niebywale trudne.


Rozpoznawalność choroby wzrasta w kolejnym stadium, bowiem umiarkowana faza depresji młodzieńczej zaznacza się już w treściach wypowiedzi. Nastolatek koncentruje się na tematyce chorób, nieszczęścia, poczucia beznadziejności, czy wreszcie śmierci. Smutek nie tylko już nie dziwi, ale również nie mobilizuje
pomocy i przeciwdziałania. Nastolatek, którego problem nie zostanie zauważony i odpowiednio rozpoznany, wkracza w ostrą fazę depresji, gdzie proces chorobowy zaczyna wywierać znaczny wpływ na jego funkcje myślowe. Traci on stopniowo zdolność do jasnego, racjonalnego i logicznego myślenia, jak również prawidłowego postrzegania i oceniania rzeczywistości.

Dodatkowym utrudnieniem do zdiagnozowania jest istnienie „uśmiechniętej” formy depresji. (tą właśnie formę ja miałam) Polega ona na tym, iż nastolatek, by nie budzić podejrzeń przywdziewa na użytek otoczenia maskę osoby ogólnie zadowolonej, radosnej, optymistycznie nastawionej do świata. Dopiero w samotności pozwala sobie na okazanie bezmiaru cierpienia i smutku, jaki nim rządzi. Szczególnie w tym przypadku uwidacznia się znaczenie udziału domu rodzinnego w prawidłowym zdiagnozowaniu.


Obniżony nastrój, złe samopoczucie oraz poczucie bezradności stanowią osiowe objawy depresji młodzieńczej. Towarzyszą im różnego rodzaju zaburzenia koncentracji uwagi, wśród których szczególnie charakterystyczne są tzw. "fazy marzeń"- Nastolatek stopniowo pogrąża się w apatii i nudzie, ma poczucie izolacji, wycofuje się z kontaktów z rówieśnikami, nie tylko ich unikając, ale również odtrącając ze złością. Staje się przez to jeszcze bardziej osamotniony i pełen wewnętrznego bólu. Dodatkowo obserwowane są symptomy typowo fizjologiczne, takie jak: ciągłe zmęczenie, zaburzenia snu i łaknienia, różnego rodzaju bóle, umiejscowione najczęściej w dolnych partiach klatki piersiowej lub w głowie.
Jednocześnie czyni go to podatnym na wpływ różnego rodzaju zewnętrznych oddziaływań, które choćby na chwilę ten ból uśmierzą. Nastolatek nie do końca rozumie, co i dlaczego się z nim dzieje, lecz jednego jest pewien, że musi znaleźć pomoc i to szybko.  Sposoby, jakie wprowadza w życie choć nie są one odpowiednie, lecz przynoszą natychmiastową, lecz krótkotrwałą ulgę. Antyspołeczne zachowania dając atmosferę podniecenia i niebezpieczeństwa
łagodzą ból depresji; narkotyki niwelują chwilowo wewnętrzne rozterki, gwarantują euforię i oderwanie od beznadziejnej rzeczywistości i wreszcie samobójstwo, antidotum definitywne i stuprocentowo skuteczne na uśmierzenie wszelkiego bólu, lecz często również jedyny sposób dziecka, by zwrócić na siebie uwagę, powiedzieć "ja naprawdę cierpię". Ponieważ niestety rodzice bardzo często nie rozumieją tego ja się czuje ich dziecko i próbują nam wmówić, że „to jest tylko w twojej głowie, myśl pozytywnie”, albo „ co ty znowu wymyśliłaś/eś, ja to się mam z tobą” przez co czujemy się jeszcze gorzej. Tak było w moim wypadku, nikt mi nie wierzył. Wszyscy myśleli, że sobie to wszystko wymyśliłam, ale ja dobrze wiedziałam, jak się czuje. A nie było to przyjemnie uczucie. Ale to Wam powiem później.

Depresja okresu młodzieńczego może przyjmować jedną z czterech postaci:

  1. Depresja młodzieńcza czysta:
  • obniżenie nastroju oraz napędu psychoruchowego,
  • nieokreślone dolegliwości lękowe,
  • nadmierna troska o przyszłość;
2. Depresja młodzieńcza z rezygnacją – do obrazu depresji czystej dołączają się:
  • niewydolność w nauce,
  • poczucie bezsensu życia,
  • tendencje samobójcze;
3. Depresja młodzieńcza z niepokojem – obok objawów depresji czystej występują:
  • zmienność nastroju,
  • autodestrukcyjne zaburzenia zachowania (np. okaleczanie się, odmawianie przyjmowania posiłków etc.);
4. Depresja młodzieńcza hipochondryczna – charakteryzuje się (oprócz objawów depresji czystej):
  • występowaniem częstych skarg somatycznych (biegunki, zaparcia, wędrujące bóle, kołotanie serca),
  • koncentracją na własnym ciele.
Taka jest prawda, ze odsetek nastolatków chorujących na depresję z roku na rok wzrasta.


ŻYCIE Z DEPRESJĄ:

Najgorsze jest to, że depresja zjawia się po cichu, z nienacka. Na samym początku walczysz z drobnostkami, zazwyczaj się ignorując. (tak jak mówiłam na samym początku) Mówisz sobie, że to chwilowe, że to po prostu kolejny zły dzień. Jednak tak się nie dzieje, tkwimy w tym stanie. Każdego dnia kiedy wstajesz, zakładasz maskę. W końcu przywykasz do tego i żyjesz wśród innych.
Walczysz z tym, próbują każdego dnia dawać przedstawienie, udawać że wszystko jest w porządku. Z czasem zaczyna Cię to wyniszczać. Dlatego zaczynasz się cofać, czasami nawet całkowicie oddzielając się od przyjaciół i rodziny. Nie potrafisz się cieszyć z życia. To co kiedyś sprawiało Ci przyjemność, teraz stało się nijakie. Nawet najprostsze czynności sprawiają Ci trudność. Myślisz „po co próbować skoro i tak to mi nic nie sprawia szczęścia?” Nagle wszystko zwalnia. Tylko ciężar, który wypełnia twój umysł i rozlewa się na całego Ciebie. Masz wrażenie, że już nigdy nie zaznasz szczęścia. Jest Ci wstyd za wszystko co zrobiłeś i czego nie, a powinieneś. Jakaś część Ciebie chce wszystko naprawić. Zdarza się, ze chcesz wyjść do ludzi, ale wszystko trwa zaledwie chwilę, bo zdajesz sobie sprawę że i tak to nie ma sensu. Zaczynasz być świadomy wielkiej przepaści między Tobą a twoimi znajomymi. Przecież kolejna porażka nie wchodzi w grę więc wybierasz samotność, gdzie nikt nie zadaje zbędnych pytań. Niska samoocena i brak poczucia sensu życia stają się nie do zniesienia. W końcu orientujesz się, ze jesteś za słaby by sobie z tym poradzić, wiesz że nie możesz tak dalej żyć.
Masz dwie opcje do wyboru albo szukasz pomocy, albo....podejmujesz próbę samobójczą. (zdecydowanie polecam tą pierwszą).

PAMIĘTAJ DEPRESJĄ W PORĘ ZDIAGNOZOWANĄ MOŻNA WYLECZYĆ!!!
______________________________________________________________
Okey to chyba wszystko w tej części. W następnej powiem Wam o 
  • czynnikach ryzyka depresji
  • sposobach leczenia 
  • oraz o tym jak chorym na depresję pomóc.
Zapraszam za kilka dni. :) 
ELO! ;)


Źródła: https://portal.abczdrowie.pl, https://www.youtube.com/watch?v=EJ_S5Rjt_iI, http://tipy.interia.pl, http://www.pppwalcz.com/